piątek, 14 grudnia 2012

Moim najbliższym

Na ten wieczór czekam od kilku dni. Przyjdą Znajomi, zjemy kolację, napijemy się czegoś ciepłego, a potem polejemy wódeczkę i już tak do stanu lekkiego lub mocniejszego upojenia będziemy podgryzać zmaczne i niezdrowe rzeczy. Kilka miłych godzin, odprężenie, dostarczenie sporej dawki śmiechu, wymiana pozytywnej energii. O to w życiu chodzi.
Niestety niedługo nasi Znajomi wyjadą do innego miasta, daleko, bo z Wrocławia do Krakowa. Kurczę, tak cholernie nam smutno.

Ludzie wkraczają do naszego życia na jakiś czas. Są, a potem odchodzą. Albo my odchodzimy. To takie trudne utrzymać kontakt na odległość. Przy wszystkich dobrych intencjach, czasami to za mało. Bo pośpiech, bo druga praca, bo maleństwo przyszło na świat, odkładam maila na potem, telefon coraz rzadziej.

To jak to jest? Pamiętam tyle szalonych, intensywnych przyjaźni z mojego życia. Tylu ludzi, którzy dawali mi tak wiele i którym ja także byłam szalenie bliska. Gdzie są teraz i co robią - nie wiem. O niektórych słyszałam, o niektórych nie wiem nic, z innymi jeszcze wciąż mam kontakt, sporadyczny, dobry, intensywny. Niekiedy myślę o tych wszystkich znajomościach i przyjaźniach, wspominam, odkurzam, rozklejam się. Tak jak dzisiaj.

A tak naprawdę Przyjaciel jest jak kawałek serca. Jest jak poduszka, miękka i pachnąca. Choć bywa jak kaktus, kłujący szczerością. Mieć Przyjaciela to mieć duże szczęście. Móc Mu wszystko powiedzieć i szczerze być sobą. A w książce wpisać kolejną piękną i głęboką dedykację. Tak mnie naszło, myślę o tych moich Najbliższych i taka wdzięczna jestem, że to już tyle lat, a my wciąż mamy się w sercach. Kocham :*

IPP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz