niedziela, 30 grudnia 2012

Kolorowy koniec roku

Prawdopodobnie to ostatni wpis w tym starym naszym roku. Jako dziecko, potem nastolatka uwielbiałam tworzyć podsumowania, o tak. Od razu w styczniu sporządzałam taką kopertę do otwarcia 31 grudnia danego roku. Ta koperta opatrzona była napisem ZMIANOSPRAWDZIAN. A w środku znajdowały się absurdalne zdania typu "obecnie babcia Zielonka żyje" lub "nasz pies Gapa żyje". I potem pod koniec roku wpisywałam przy każdym takim zdaniu TAK lub NIE.
Kreatywna młodość absurdu!

Dzisiaj chcę napisać o jednej właściwie rzeczy, którą sama sobie zalecam na ten Nowy Rok.
Podczas jednej z rozmów w święta (życzyłabym sobie, żeby przyszłe święta były choć nieco bardziej udane, mniej szarpania, mniej rozporządzania nami jak swoją własnością, mniej wyrzutów sumienia, wszystko razem może zaowocuje wyjazdem w góry, na Wielkanoc już rezerwuję pokój) uświadomiłam sobie coś bardzo istotnego.

Ludzie mają w życiu oczekiwania. Dążymy do różnych celów i chcemy osiągnąć to i owo. Ale bardzo często zatrzymujemy się w połowie drogi i powtarzamy oklepaną frazę - jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Nie znoszę tych słów! Hm. Tak łatwiej? Lepiej? Szybciej zapewnić w ten sposób spokój ducha?
Jeśli marzę o nasyconym czerwienią dywanie, a w sklepie są tylko różowe, rdzawe, pomarańczowe, czy blado żółte, to czemu na Boga decyduję się na żółty?
"Ja nawet na pomarańczowych światłach przejeżdżam" - powiedziała osoba, z którą dzieliłam rozmowę dotyczącą kolorowych celów życia.
Ja pierdzielę - to łamiesz przepisy. I należy się mandat. I w ogóle to szalenie niebezpieczne! Bo ktoś inny będzie myślał podobnie i czołowe gotowe. Warto? Pytam - warto?

Zastanawiam się ile razy w tym starym roku poprzestałam na jakimś nasyconym pomarańczowym będąc o krok od upragnionej czerwieni, a ile razy skapitulowałam już na żółtym, albo paleta kolorów zbyt daleka była i wszystko rozmyło się we mgle... Z pewnością wiele. Ale też jak spoglądam wstecz, widzę wiele pięknie na czerwono zaznaczonych punktów.
Na ten Nowy Rok podejmuję jedno tylko, co?, postanowienie? Niech będzie.
Nie ślepo za czerwonym, ale przynajmniej podejmować będę próbę. I nie będę się godzić na jakieś wyblakłe kopie. Czy odpryski moich kolorów.

Świat nie jest tylko czarno-biały. Nie ma łatwych rozwiązań i gotowych recept. W większości drogi nie są tak proste, jak byśmy chcieli, ale dobrze jest wierzyć, że ten wymarzony kolor/stan/cel da się osiągnąć. Mam nadzieję, że sama sobie nie będę w tym roku wciskać kitu, że to szczyt moich możliwości, albo, że lepiej chcieć mniej, to i rozczarowania będą mniejsze.
Chcę dużo i dużo będę na to pracować. I to dotyczy każdej dziedziny mojego życia.
Pięknych, kolorowych chwil na ten Nowy 2013 Rok!
IPP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz