wtorek, 18 września 2012

"Małe zbrodnie małżeńskie"

W piątek, dzięki uprzejmości naszych znajomych, byliśmy w teatrze na spektaklu "Małe zbrodnie małżeńskie". Oczywiście było to przed gradem tych wszystkich różnej wielkości kamieni, które potem posypały się na nasze głowy. Nie mniej spektakl wart polecenia każdemu małżeństwu, każdej parze z dłuższym stażem. Dotyka ważnych spraw, kryzysu w małżeństwie, problemów wszelakich, jakie dwie osoby na jednej drodze prędzej, czy później spotkać muszą. Brawurowo odegrani Lisa i Gilles przez cudownych polskich aktorów Grażynę Krukównę i JerzegoSchejbala, którzy to małżeństwem są także poza sceną. Ale jedna rzecz, której przytoczyć nie omieszkam z monologu Lisy. Kobieta ma bowiem dwa mózgi. Jeden - racjonalny i tolerancyjny. Ufny i ufający. Wierzący mężowi i sprawiający, że czuje się bezpiecznie w swoim małżeństwie. Drugi zaś mózg zazdrosny jest o byle szczegół, konfabuluje i wkręca sobie przeróżne rzeczy, przeważnie kwadransowe spóźnienia przekuwa w zdradę trwającą lat kilka, a inne uchybienia w równie dramatyczne przypadki. Tak mi się to spodobało. Ja mam te dwa mózgi, na własne nieszczęście chyba.
IPP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz