Jak w temacie.
Już wracając z pracy czułam w żołądku to coś... Z wielu planów i obowiązków na wieczór zaplanowanych wszystko spełzło na niczym. Ot - przede mną: laptop, wino, koncert Queenu Wembley 1986, jedna rozmowa z przyjacielem za mną, a druga z moją kochaną Lenką przede mną. To jest to. Umieć czasem pierdolnąć system! Mając na uwadze jutrzejszy dzień i jedenaście godzin w pracy oraz weekend na uczelni, spokojnie doleję sobie winka.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz